Jak spaprać sobie dzień – poradnik pierdoły (wrzesień 2008)

Jeśli nastał długo oczekiwany dzień i dzieci po wakacyjnej przerwie poszły wreszcie do szkoły, jeśli na dworze leje i nie musisz kopać marchewki, ani kosić trawnika, jeśli możesz zrobić obiad w godzinę i resztę czasu wykorzystać na przyjemności,  nie marnuj szansy i zaplanuj coś ekstra. Coś, co pozwoli ci się sfrustrować i potrenować plucie w brodę, na przykład pieczenie pierożków drożdżowych z makiem, albo z serem ( najlepiej obie opcje).

Wybierz taką porę, żeby zagniatanie ciasta zbiegło się w czasie ze smażeniem kotletów. Zadbaj, żeby podczas twoich kulinarnych szaleństw, towarzyszył ci w kuchni ktoś nieprzychylnie nastawiony, może być teściowa, ostatecznie, twoja własna matka, pod warunkiem, że jest krytyczna w stopniu przynajmniej dostatecznym. Dzięki temu prawdopodobieństwo rozlania mleka,  rozsypania mąki, bądź też upuszczenia szklanki znacznie się zwiększy. Jeśli dopisze ci szczęście może nawet rozsypiesz groch, wyciągając słoik miodu potrzebny ci do maku. Możesz do woli analizować zwykle automatycznie wykonywane czynności, wsłuchując się brzęk spadających łyżek i noży.

Koniecznie zapomnij wystudzić mak, po dodaniu ubitych białek, masa makowa będzie wystarczająco rzadka, żeby utrudnić ci zawijanie strucli. Pamiętaj o spiętrzaniu czynności, idealnie jest, gdy kartofle kipią a ty mordujesz się, żeby przełożyć ruchome strucle ze stolnicy do blachy.  Jeśli wcelujesz z czasem, to już podczas gniecenia ziemniaków,  licznie zgromadzona, wygłodniała rodzina będzie pytać , co tak śmierdzi. Nie zrażaj się tym, że nie wiesz, czy chodzi im o ciągle smażące się kotlety, czy o masę makową, która postanowiła opuścić strucle, spłynąć po blasze i zwęglić się na dnie piekarnika.

Sporządź przemysłowe ilości ciasta, z litra mleka i dwudziestu deko drożdży, musi być go na tyle dużo, żeby osoba przebywająca z tobą w kuchni, w geście litości poprosiła o jego część i zaczęła lepić pierożki z jabłkami. Tym sposobem, twoje drewniane ręce zyskają kolejną szansę żeby coś w międzyczasie upuścić, a jeśli palisz wyłącznie w samotności, to głód nikotynowy z pewnością da się we znaki.

W przerwie między jedną blaszką pierogów a drugą, wyszoruj piekarnik i ustaw piramidę brudnych naczyń na lodówce, nie omieszkaj pośliznąć się na pomidorze, który zgubił się dziecku na trasie talerz – jama ustna.

Jeśli wciąż jesteś niedostatecznie upodlona, poparz sobie palec przy wyciąganiu pierogów z serem. Możesz też wpaść na pomysł, żeby zrobić na kolację pizzę, nasmaruj blachę olejem, rozwałkuj ciasto  i przełóż je.  Jeśli się zreflektujesz, że została ci masa makowa, zyskasz nowe podstawy do autokrytyki, możesz się potępić za marnowanie maku, albo zwinąć ciasto z blachy i ubolewać nad wygenerowaniem jeszcze jednego przedmiotu do mycia.

Pozamiataj nastrajając się do zmywania. Jeśli wpadnie do kuchni jakieś twoje dziecko,  pozwól mu, obsłużyć się samemu, ilość okruchów na metr kwadratowy podłogi nie powinien cię dziwić. Jeśli dziecko jest płci męskiej zadbaj by w zasięgu jego ręki znajdował się pistolet na pistony, dzięki temu, oprócz bólu głowy, od huku wystrzałów, po wizycie dziecka zostanie ci jeszcze piekielny smród siarki, że o okruchach już nie wspomnę.

Jeśli dysponujesz wspomnieniem o pieniążkach na zmywarkę, których wzięcia honorowo odmówiłaś babci, będzie ono odpowiednie do rozpamiętywania przy zmywaniu.  Piramida na lodówce jest tak duża, że czasu wystarczy, żeby sobie przypomnieć, jak to kaskę babcia utopiła u domokrążców na chińskie mikołajki śpiewające kolędy, tudzież inne cuda wianki.


Zanim skończysz, zrobi się wieczór, współmieszkańcy spałaszują wypieki i nakruszą ile wlezie.
To nic, że im smakowało, jutro też będzie dzień, może znowu uda ci się go sobie spaprać 
😉

Poradnik pierdoły, czyli malujemy podłogi.

W dziedzinie uprzykrzania sobie życia, podstawową zasadą jest działanie długofalowe. Należy wkręcić się w splot zdarzeń maksymalnie rozciągniętych w czasie i brzemiennych w skutkach.

Jeżeli w spadku po dziadku, dostał ci się w posiadanie stary dom, należy zrobić w nim remont.
W dzisiejszym odcinku skupimy się tylko na podłogach (o tym, jak kłaść płytki w łazience, żeby sobie w kąpieli zadek zarysować, pisałam w jednym z poprzednich odcinków naszego poradnika;)

Dobór koloru farby olejnej, należy poprzedzić nasiadówką, podczas której razem ze swoją serdeczna przyjaciółką, wykpisz i wyśmiejesz wiele pokoleń wiejskich kobiet, które od ponad pięćdziesięciu lat malują podłogi w swoich domach, w kolorze „jasny orzech”.

Dziwcie się i pukajcie w czoło, pytając retorycznie, jak można dobrowolnie skazać na życie w tak sraczkowatym otoczeniu. Szczególnie niech ubawi was argument wielu pokoleń wiejskich kobiet, że ten kolor jest dobry do brudu, dla was kobiet nowoczesnych, sprzątanie, to pestka, chwila, moment i łatwizna.
Po tej ceremonii, w sklepie z materiałami budowlanymi, zdecyduj się na „ciemny orzech”.


Ten wybór zagwarantuje ci trzy lata nieustannej jazdy na szmacie, każdy kłaczek, każdy paproch, każdy ślad ubłoconej kociej stopy, będzie idealnie wyeksponowany. Trasa przelotowa z pokoju do łazienki, przez kuchnię i korytarz, zawsze będzie doskonale widoczna, dzięki kontrastowi pomiędzy powierzchnią wyszuraną przez stopy członków rodziny, a powierzchnią pokrytą kurzem.

Za każdym razem, kiedy twoje dłonie będą operowały mopem, będziesz czuć na sobie wymowne spojrzenie wielu pokoleń wiejskich kobiet, które od ponad pięćdziesięciu lat malują podłogi w swoich domach, w kolorze ‚jasny orzech’, a których doświadczenie życiowe miałaś za nic.

Po pewnym czasie, do zawsze obecnego kurzu, dołączy kolejna podłogowa dolegliwość – deski zaczną się rozsychać, a szpary pomiędzy nimi powiększać.
Polem do popisu będzie znalezienie odpowiedniego narzędzia do dłubania w szparach. Od wykałaczek, poprzez druty, szydełka, pilniczki do paznokci i noże – pełna dowolność, szerokie spektrum.

Wisząc z nosem przy ziemi, w jednej ręce należy trzymać ostre narzędzie, w drugiej rurę od odkurzacza, żeby bezpośrednio odsysać ślady życia z lat minionych .
Idealnym dopełnieniem tej sceny będzie psychodeliczna muza, nastawiona odpowiednio głośno, żeby przekrzyczeć odkurzacz.
Podczas wykopalisk, można urozmaicać sobie czas, rozważając, czy odnaleziona słoma wylazła z buta babci, czy dziadka, albo naprędce zorganizować quiz pod tytułem: „Co to za ziarno?”.

Jeśli oczyścisz szpary z zalegających tam, zasklepionych wilgocią, ziaren zbóż, plew i błota, zrobi się więcej miejsca dla okruchów z twojej codzienności, w znaczeniu jak najbardziej dosłownym.

Kiedy podłoga da ci do wiwatu i stwierdzisz, że dłużej nie zniesiesz bijącego po oczach kurzu i śmieci między deskami, zaordynuj remont.

Dobrze, gdy remont zbiegnie się w czasie z upałami stulecia.

Jako antidotum na szpary kup kit do paneli. 

Ważne, żeby do tego typu działań wybierać duże pomieszczenia, im więcej metrów kwadratowych ma podłoga, tym więcej metrów bieżących jest do zakitowania i jednocześnie rośnie prawdopodobieństwo sprowokowania bólu stawów kolanowych. 

Jeśli twój życiowy partner jest dobry we wciskaniu kitu, zaangażuj go do pomocy, sama, weź szpachelkę i staraj się na kucaka i ostrożnie, żeby nie wdepnąć w świeży kit, robić równe fugi. 
Po skończonym fugowaniu, ból kolan jeszcze przez wiele dni, będzie ci o sobie przypominał, dzięki temu mycie podłóg będzie możliwe tylko na klęczkach, co z kolei spowoduje bolesne otarcia naskórka.

Dobierając odcień farby olejnej, pojednaj się mentalnie z wieloma pokoleniami wiejskich kobiet, które od ponad pięćdziesięciu lat malują podłogi w swoich domach w kolorze „jasny orzech”, gdyż właśnie stajesz się jedną z nich.

Zastanów się jak wytłumaczysz to przyjaciółce.

Daj się omamić sprzedawcy i wybierz farbę wolnoschnącą, ale za to odporną na ścieranie. Jeśli sprzedawca przemilczy fakt, że akurat ta farba śmierdzi bardziej niż inne, będziesz mieć niespodziankę po otwarciu puszki, plus wyśrubowane doznania podczas malowania, gratis.

Wysyłanie dzieci do babci, na czas całej operacji, to czyn niegodny pierdoły. Zrekompensuj to, czyniąc sobie zarzuty, że jesteś okropną matką, bo wcale za nimi nie tęsknisz.

Klasyczna pierdoła, na kuchnię wybierze pomieszczenie przechodnie, a włącznik światła, przez nieuwagę, zamontuje tylko przy jednych drzwiach. Jeśli zechce zgasić światło, będzie musiała potem wracać przez całe pomieszczenie w egipskich ciemnościach.

Jako porę do malowania, należy wybrać głęboką noc, uprzednio wypada się natyrać i uharować, tak, żeby przy planowaniu niezbędnych do poruszania ścieżek, popełnić jak najwięcej błędów logistycznych.
Noc jest atrakcyjna również z powodu dużego prawdopodobieństwa, że ćmy, komary i inne owady latające, wyrażą chęć skonania w naszej świeżej farbie.

Dopóki farba nie przeschnie, masz chwilę na złapanie oddechu przed resztą atrakcji, jakie sobie zgotujesz.
Można, ewentualnie, patrząc na podłogę, mieć mieszane uczucia, wdychać opary, lub czuć na sobie wymowne spojrzenie serdecznej przyjaciółki.

Następnego dnia, przed zamalowaniem ścieżek, wpadnij na genialny pomysł, żeby nową trasę przemarszu oznaczyć kartkami z gazet.
Jeśli olśniło cię, że zapomniałaś pomalować na biało części futryny w drzwiach, nadrób to natychmiast.

Jeśli twój życiowy partner jest typem masywnym i nielekkim, niech założy kapcie i po skończonej robocie, przejdzie się po pozostawionych kartkach (zamiast obok).

Jak będziesz w środku nocy, przemykając się pod ścianami, biegła z latarką (bo włącznik!) na siku i odkryjesz, że gazety przylepiły się do nowego „dizajnu” twojej podłogi, intensywność odczuwanych emocji wzbije się na wyżyny.

Zawołaj partnera, chwilę podebatujcie nad spapraną podłogą. Odłóżcie wszystkie czynności naprawcze na ranek i połóżcie się do łóżka, by w milczeniu odczuwać bezsilność, smutek i złość.
Dopuszczalne jest uprawianie czarnowidztwa i nerwowe wzdychanie.

Jeśli ciśnienie tętnicze krwi, będzie zbyt wysokie, by uleżeć, zgódź się na propozycję partnera, żeby spróbować zetrzeć gazety na mokro.

Bardzo prawdopodobne, że dostaniesz głupawki śmiechowej, gdy wyobrazisz sobie tę sytuację z dystansu. To w sumie lekki absurd, że dwoje niby normalnych ludzi, tuż przed świtem, szura szmatkami po przydeptanych gazetach ;D

Jeśli papier się zetrze, to farba drukarska na pewno pozostanie.
Brawo, odkryłaś właśnie nową metodę kalkomanii!

Jeśli poczułaś ulgę, że pomimo widocznego druku, podłoga pozostaje gładka, wceluj stopą w takie miejsce, żeby do pięty przykleiło ci się kilka warstw farby z pod spodu. Niech to będzie i orzech jasny i ciemny, a wyrwa w podłożu znacząca, niech cię zaskoczy rozmiarem.

Jeśli jednocześnie chce się śmiać i płakać, wszystko w porządku, to adekwatna reakcja.

W drodze do sypialni, z latarką w garści (bo włącznik), stąpając na palcach(bo pięta się lepi), wdepnij w świeżo zamalowaną ścieżkę. Żeby odzyskać zachwianą na moment równowagę oprzyj się o futrynę, którą niedawno malowałaś.
Dalszą część trasy pokonaj na zewnętrznej stronie stopy, to jedyna, jeszcze nieuwalona farbą jej część, będzie ci ona potrzebna, żeby się zapomnieć i stanąć na lepki próg.

Jeśli los ci sprzyja i masz talent, do tworzenia splotu reakcji łańcuchowych, na kilka dni przed remontem, w sypialni spali ci się ostatnia żarówka i oczywiście nie zdążysz jej wymienić. Kiedy wpadniesz do pomieszczenia z cudem odklejoną od progu stopą, nawet nie będziesz mogła zobaczyć, czy nie przybiłaś pieczątki w kolorze „jasny orzech” na panelach „jabłoń górska”.
Możesz sobie pogratulować, nie każdy ma takie efektowne wyjście z progu ;DD

Teraz już tylko możesz dokicać do łóżka na ostatniej nodze. Postaraj się zdrzemnąć i nie wymazać tapicerki, rano trzeba zamalować wydruki na podłodze.

Kolejny raz udało ci się siebie zaskoczyć. Kto by pomyślał, że tyle możesz przeżyć przy, z pozoru, zwykłym malowaniu podłóg.

następny wpis >

< poprzedni wpis

Komentarze (55)

dodaj komentarz

  • takajedna_ja 9 lat temuiksia, jak to dobrze, że poczucie humoru cię nie zawodzi
  • kasiask 9 lat temuo Boże!! Z poradnika wywnioskowałam : żadnych samodzielnych remontów!! Lepiej przepłacić, ale nająć do tego fachowca! :)) 
    Trzymaj się Moja Droga!!!
  • zabociek 9 lat temuI dlatego nie cierpię remontów oraz przeprowadzek, a także wszelakich ruchów meblami po przestrzeni. 
    Cudowna literatura faktu! 🙂
  • lo-ko 9 lat temuUffff. Tyle niespodzianek remontowych naraz!
  • cedosia 9 lat temudziękuję – zaczęłam wesoło dzień (mam nadzieje się nie obrażasz)
  • anakonda71 9 lat temuMy obie musimy być ze sobą spokrewnione… Takie podobieństwa się w naturze zwyczajnie nie zdarzają. Iksińska szacunek dla Ciebie,że jeszcze nie założyłaś na siebie koszulki z za długimi rękawami. Związanymi z tyłu. 
    ściski 
    Laura
  • alicjawu 9 lat temuKobieto jesteś genialna!!!!!! 
    oczywiście przy całej upierdliwości remontu 😉
  • milagros_1 9 lat temuwięc chyba na tą pierniczoną drewnianą podłogę położę najpierw piankę a potem panele. Przeraziłaś mnie dostatecznie 🙂
  • barbaratoja 9 lat temuCudnie piszesz!!!
  • weisefrau 9 lat temuNo proszę, tyle radości z malowania. Zaraz mi się przypomniało jak szanowny małżonek podczas malowania sufitu zlazł z drabiny prosto w miednicę z rozrobioną, niezwykle żrącą i schnącą na twardo substancję gruntującą. Co on wtedy powiedział! uszy więdły. 
    Remont podłogi z całą rodziną w domu to piękne przeżycie.
  • leloop 9 lat temuIksinska, 
    niedawno malowałam dwie ściany, zajęło mi to może razem dwie godziny, czyszczenie (zabezpieczonej a jakże) podłogi, zalanych farba sprzętów (zapach palonej akrylowej farby zostawiam na zimowe wieczory gdy odpalę, zalany również farba, piec żeliwny :} ) oraz łazienki bo mi się miska omsknęła, jakieś 1,5 dnia. wczoraj zaczęłam malowanie schodów … 😉 
    ps. a nie łatwiej (może trochę drożej przy zakupie) było położyć niezawodne linoleum w dowolnym kolorze „orzech średni” np. 😉 ?
  • a-qua 9 lat temuwielki talent literacki, super zmysł obserwacjji i poczucie humoru, pisz, pisz, pisz bo uwielbiam Cię czytać, pozdrawiam
  • veanka 9 lat temuIksia, jezeli myślisz, ze fachowcom nie zdarzają się takie dziwne przypadki oznaczające złośliwość rzeczy martwych czyli ścian, podłóg czy co tam jest akurat remontowane/naprawiane, to się mylisz;))). 
    Róznica między Tobą a nimi jest taka, ze Ty sama podnosiłaś sobie ciśnienie, a mnie podnosili ciśnienie „fachowcy”. I jeszcze za to podnoszenie cisnienia musiałam słono zapłacić;))) 
    A nie prościej (tak jak zauważyła leloop) było położyć jakąś wykładzinę typu linoleum?
  • m-toja 9 lat temumasz dar Iksia- czyta się jednym tchem- najważniejsze ,że poczucie humoru cię nie opuszcza a co do remontów ja mam własnoręcznie spaprane sufity- gdy to pomyślałam sobie, że szpachlowanie przecież nie jest takie trudne;)…
  • kobietawkryzysie 9 lat temuA mnie się marzy kolorowa podłoga na wsi, tylko cyklinować mi się nie chce:)
  • Gość: [sunsette] 213.25.187.* 9 lat temuDziś całą noc mi się śniło, że gadałam po angielsku (na co dzień niezbyt często to robię), więc napiszę tylko: Iksinska – I love you!!! ;)))) Już wiem, dlaczego zakupiona przeze mnie farba do malowania elewacji (bo cóż to trudnego, dom niewysoki, poradzę sobie sama z drabiną;)) stoi od miesiąca nie otwarta – los chce mnie oszczędzić…
  • el.ka 9 lat temuIksia, podziwiam Twój humor i dystans do siebie. 
    Nigdy nie zastanawiałam się dlaczego malowano na „jasny orzech”, bo u mojej babci też królował ten kolor. 
    Pozd. E
  • rest5 9 lat temuIksiu! Znowu prowokujesz mnie do wyznawania Ci miłości! A przecie ja hetero jestem… 
    Najpierw parsknęłam w monitor, ale potem pomyślałam, że jesteś rozczulająca. I tak opisać malowanie podłogi możesz tylko Ty! Teraz wszystkim do śmiechu, ale wyobrażam sobie Twój nastrój w takcie… 
    Ściskam mocno! *)
  • nie_ty 9 lat temuTeż mam czasami wrażenie, że gdyby nie poczucie humoru to już dawno bym z tego życia zrezygnowała;)
  • ambrapl 9 lat temuIksia, przepraszam ale tak się śmiałam, że łzy mi leciały bez opamiętania. Ty powinnaś felietony do gazet pisać, ku pokrzepieniu kobiecych serc. Podziwiam Cię, a tak na marginesie, to moja ciotka ze Szczecina malowała podłogi na jaśniutki róż, i perłową szarość. Ciekawie to wyglądało.
  • Gość: [kinio] *.itl.waw.pl 9 lat temuZ każdym wpisem moje uwielbienie do Ciebie rośnie :-))) Potrafisz poprawić humor jak nikt!!!
  • jutta 9 lat temuUsmiałam sie do łez ! a tak mi tego trzeba było. 
    Powinnas pisac w pismach kobiecych ! jestes debeściarska !
  • Gość: [samosiejka34] *.sgyl.cable.virginmedia.com 9 lat temuNiesamowicie opisalas swoje perypetie podlogowe.Mialam nienajlepszy poczatek dnia,ale humor mi sie poprawil po wejsciu na twoj blog. 
    Jak zwykle zreszta. 
    Posiadasz duza lekkosc w pisaniu. 
    Pozdrawiam serdecznie
  • 54ira 9 lat temuLadnie i ciekawie napisalas .pomyslalam sobie ,ze po malowaniu trzeba bylo i Wam noclegowac u rodzicow ,wyschlo by wtedy bez problemu .
  • Gość: [agafia74] 88.156.64.* 9 lat temuIksińska – poległam!Nad formą,treścią i genialnoscią Twą w opisywaniu przypadku.Oby każda „pierdoła” była tak błyskotliwa jak Ty…echch…Trzymaj się Babo!(niekoniecznie podłogi)
  • Gość: [zoe2] 195.187.32.* 9 lat temuZgadzam się z przedmówcami/przedmówczyniami. 
    Czytanie Twojego bloga to świetny sposób na poprawę nastroju 
    A tego mi ostatnio trzeba 🙂 
    Pozdrawiam
  • Gość: [asica74] 78.86.247.* 9 lat temuIksinska, normalnie nie moge z toba! Nawet podlogi sie nie ustrzega przez twoim piorem! Kurcze, jesli wydasz ksiazke o pracach remontowych, to ludzie i tak to kupia i bede czytac z wypiekami na twarzy! Co tam! mozesz napisac ksiazke i obieraniu ziemniakow!
  • anonim002 9 lat temuIksińska jesteś FENOMENALNA!!! 
    Spłakałam się i to mocno. 
    Pomysl jednak o tej piance i panelach 🙂
  • Gość: [monika] *.mpls.qwest.net 9 lat temuuwielbiam Twoje historie z zycia wziete 🙂 

    pozdrawiam serdecznie
  • dorota4311 9 lat temuja piernicze,no! pieprzone reklamy bloxsowe znowu sie aktywowały,co wchodzse,to zaraz pyk i nie widac czesci tekstu!
  • dorota4311 9 lat temuno! udało się! wyje ze smiechu,lzy leca jak grochy,corka sie patrzy jak na wariatke , ajlowjuuuu :)))) 

  • ewarub 9 lat temuIksia, ile Ty masz tych nóg? ;-))))
  • ukryta 9 lat temuiksińska – genialne!!! 

    weź Ty zbierz wszystkie swoje doświadczenia do kupy i napisz jakiś „poradnik dla pierdoły” 
    sukces murowany! 
    i jaka sława! 
    kariera, sławy blaski… 
    ok, wystarczy worek ‚kaski’ 

    ściskam 
  • ka-mma 9 lat temuJa pikole – powinni to publikować w poradnikach budowlanych.
  • luce_del_sole 9 lat temuo matko z córką! a nie mogliście się położyć spać w pokoju Iksików? 😀 
    Zamalujcie wszystko jeszcze raz posuwając się w stronę wyjścia i nie wracajcie póki nie wyschnie :-))))
  • antolka-to-ja 9 lat temuznam ci ja ten jasny orzech, chociaż w teorii miejska jestem – remontu kuchni nam sie kiedys zachciało i matka posłała najstarsza siostre po farbę – taka jej sie ta nazwa ładna wydawała i kupiła ów jasny orzech 
    do dzisiaj pamietam , jak sie we cztery z matką i siostrami dwiema we wnetrze puszki wpatruję w głebokiej ciszy, bo dech nam wszystkim zaparło na widok jasnego orzecha 
    sobota była, sklepy pozamykane juz, kuchnia rozgrzebana zostac nie mogla do poniedzialku i połozyłysmy ów jasny orzech na lamperie kuchenne 
    do dzisiaj jasny orzech w domowym słowniku oznacza, ze ktos kupił g… w opakowaniu czegos porzadnego
  • doremiko 9 lat temuIksiu, kochana, z Twoich remontowych, i nie tylko, wspomnień, byłby niezły monodram. Może zrób z tego jakiś scenariusz? 

    Co do podłóg, to wcześniej ktoś Ci dobrze radził, aby wycyklinować, szpary zakleić mieszanką pyłu pocyklinowego z lakierem i całość wylakierować. W sumie mniej czasu by to Wam zajęło, a efekt były powalający. Narzędzia można pożyczyć, nie trzeba od razu najmować fachowca, jak masz pod ręką złotą rączkę. 
    Jeśli jednak z różnych względów nie dało się tak zrobić, to ktoś tu też dobrze radził, że może lepsza byłaby jakaś zmywalna wykładzina? Wydaje mi się, że podłoga malowana farbą jest bardzo trudna w utrzymaniu, bez względu na kolor, bo farba chyba szybko się wyciera. Szkoda Waszej pracy…
  • foxylady 9 lat temuPozdrowienia z piekła! Piekło powstaje z połączenia ciemnozielonych rolet, południowego słońca i ostatniego piętra. Tekst jak zwykle genialny!
  • madziaaa26 9 lat temuIksiu, jesteś niesamowita. Chylę przed Toba czoła. I pozdrawiam . Jesteś boska.
  • ela.d 9 lat temuIksińsko, szapo ba. „Pamiętnik pierdoły” powinien być wydany w dużym nakładzie. Wyprostuj sie, nie przyklej sie, wyjdź, siądź na ławeczce i policz do… No nie wiem, na ogół starcza powolne 15, ale tu? Kto da więcej?
  • dorota4311 9 lat temupo tych barwnych dowiadczeniach naabierzesz ochoty na płytki, spokoj swiety raz na zawsze, sobie wyobraz,ze niemal wiekszosc gruntownych remontow,w tym i kafelkowanie robimlismy przy fuul obsadzie,z dziadkiem jeszcze i szfagrem ciekawskim na dokladke,zyc nie umierać,gdybys to Ty opisywala to wyszedlby bestseler:)))
  • jolanta2mil 9 lat temuIksia, jestes naprawde niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, wspaniala!! Historie Twoje sa tak barwne, ze dla nas czytelników to po prostu wielka frajda. Wiem, akcja na zywo z pewnoscia nie byla az tak smieszna, ale ten opis jest f a n t a s t y c z n y !!! Serdecznie pozdrawiam i zycze, aby to poczucie humoru nigdy, przenigdy Cie nie opuscilo. Serdecznie pozdrawiam. Jolanta
  • ake1 9 lat temuGenialne, jak zwykle.
  • aagnieszek 9 lat temupoplułam monitor nocną porą i obudziłam śmiechem męża ;))))) 
    Kochana, piszesz równie obłędnie jak malujesz podłogi;pp 
    Poradnik pierdoły rulez!:))
  • Gość: [Joasia] *.lv.lv.cox.net 9 lat temuAle historia! Strasznie lubię twoje opowieści. A jak ma się twoja psina, bo coś nic nie piszesz o niej?
  • dorota4311 9 lat temuWłasnie Iksiu, prosze zdaj relację ,jak sie czuje Mama Baski,co u Babciusi a i jak Srubka sie ma również.
  • iksinska 9 lat temuDorotka, Śruba świetnie, mama Baśki kiepsko, zaczyna jej się w głowie mieszać, nie traci przytomności, jak wcześniej, ale za to przestaje kontaktować, nie wie gdzie jest, kim jest i skąd się tu wzięła, to tak falami nachodzi, czasem wszystko pamięta a czasem błądzi. 

  • pasiwo 9 lat temuNie wiem jakie farby wybrałaś, ale u mnie mozna sciany wycierac szorstka szmatka i pieknie się myją, a podczsa malowania naprawde miały przyjemna woń. 
    Co do ciemnych podłóg, to niestety na ciemnym pięknie widac kurz, okruchy etc. Ja mam czarne granitowe schody i dwa psy, i za żadne skarby nie zmieniłabym kamienia na w innym kolorze:)) 
    Bedzie pieknie, moze pokazesz po zakonczeniu?
  • pasiwo 9 lat temuSorry, ja o zmywalnej farbie na sciany, To o farbie do podłogi;)) Upał!
  • kika_73 9 lat temuIksia po prostu ja ciebie za takie wpisy aj_laf_ju 🙂 
  • Gość: [Mimoza] 80.51.107.* 9 lat temuJa też jestem z tych , których kocha robota. Duuuużo trzeba było lat, żebym zmądrzała. Koniec z remontem wykonywanym własnymi rękoma. Od tego są fachowcy. A ja w tym czasie wybywam z domu. Co z oczu, to i z serca. Lepiej napisz jakąś książkę .Będę Twoją czytelniczką. Pozdrawiam
  • cynthia76 9 lat temuCo akapit śmiech. 
    A „nie każdy ma takie efektowne wyjście z progu” jest najlepsze. 
    Mam w kuchni i łazienkach białą podłogę. Ona nigdy nie jest czysta dłużej niż godzinę. Ale takie kupiłam, a na wymianę „chwilowo” mnie nie stać.
  • lilkakg 9 lat temuO matko! Umarłam jak zwykle ze śmiechu… Nie współczuje Ci z oczywistych egoistycznych powodów – uwielbiam czytać takie teksty :-))))
  • Gość: [Halina] *.neoplus.adsl.tpnet.pl 9 lat temuOpis świetny, ale ciekawi mnie, czy jako Polak mądry po szkodzie dorobiłaś drugi wyłącznik w kuchni? Pozdrawiam Halina
  • iksinska 9 lat temuHalino, ależ skąd ;D 
    może przy następnym malowaniu ;D

Blox zrobił mi psikusa

Jeszcze wczoraj wieczorem zalogowałam się normalnie, wstawiłam nową notkę, a dzisiaj rano – bunt przy logowaniu.
Upiera się, że błędny login lub hasło.
Przysięgam, że nic nie zmieniałam!
Odzyskiwanie hasła na nic się zdaje, bo „Nie podałaś adresu alternatywnego ani pytania pomocniczego”.
I jestem w kropce.
Napisałam do adminów bloxa i czekam na odpowiedź.

A jeszcze niedawno zastanawiałam się, czy kopiować te 15 lat spisanych na bloxie, czy pozwolić przeszłości odlecieć w kosmos.
Może ten incydent z nagłym brakiem dostępu do własnego bloga to podpowiedź?
Czy kiedykolwiek będę grzebać w tych zapiskach?
Mam jeszcze papierowe pamiętniki z którymi mam tylko kłopot, bo jednak nie chciałabym, żeby ktokolwiek je czytał i nie wiem gdzie je schować.

Ale jednak szkoda mi tych blogów, ciekawe czy da się coś zrobić. Czy oni w ogóle mi odpiszą, pewnie tam mają teraz niezły burdel i lawinę zapytań.

W ogóle jak mogło do tego dojść, nie pojmuję.